Thursday, July 5, 2007

Adam, the best of ...

Pracując z zagranicznym kontrahentem miałem częsty kontakt z Adamem. Nie tylko miałem częsty kontakt ale też częsty problem komunikacyjny - Adam kiepsko znał angielski a nasze umysły nadawały na innych częstotliwościach. W naszych rozmowach pojawiały się prawdziwe perełki i dlatego zacząłem je spisywać i przedstawiam poniżej.

1.
kapustka:
yes, if you have some backup of these databases, please restore
Adam:
we never create any backup :(
backups are for cowards :)
kapustka:
hmmm ... one backup made from time to time is not a bad idea i think
Adam:
but who empty should the database being?
with all tables but no values or with all tables and some important luts


2.
Adam:
Scream if i made a mistake !!!

3.
kapustka:
or maybe we can move this to live server
Adam:
it is not good if you test it on a purple fantasy word :)

4.
Adam:
the data is filled in maualy it is definitely incorrect
kapustka:
ok, but the question remains
Adam:
but no
yes sure

5.
Adam:
do you try to reache me via phone?
better english : did you try to reach me on phone? :)

6.
kapustka:
I have one question about xy
[...]
Adam:
i am thinking?

7.
Adam:
customer can be test it today and now the values are not correct

8.
Adam:
but only one should bee both at the same time

9.
Adam (10:14 AM) :
I have install skype yesterday
cinoix (10:15 AM) :
nice, whats you name ?
Adam (10:15 AM) :
i am searching for it
Adam (10:15 AM) :
maybe adam-zum or zum-adam
cinoix (10:16 AM) :
it is on the top bar of skype
Adam (10:16 AM) :
Skype(tm) - Your Login
Adam (10:16 AM) :
i am realy stupid

10.
Adam (02:19 PM) :
and I am your Excel report
Adam (02:19 PM) :
but I can't find what you are expecting

* prawdziwe imię Adama utajniłem dla ogólnego dobra.

Tuesday, July 3, 2007

Kawa miguel

Pierwszy post z fascynującej serii "o niczym". Prosiliście o tą serię w tysiącach maili i wielu komentarzach. Zacytuję fragment fikcyjnego maila od Grzegorza T zwanego "turasem":

[...] Zwracam się z uprzejmą prośbą o zamieszczenie paru postów, które nie będą tak emocjonujące jak dotychczasowe. Po prostu nie jestem w stanie wytrzymać ciśnienia jakie wywiera na mnie na przykład post "LIGA". A po przeczytaniu "piątek trzynastego jeszcze trwa" musiałem się upijać pięć dni pod rząd. [...]

Wczorajszy wieczór zakończony battlelorem w okolicznościach burzowych nie zapowiadał dzisiejszej katastrofy. Filip mówił, że na tle piorunów wyglądałem jak imperator z gwiezdnych wojen. Imperator dziś zaspał do pracy półtorej godziny.

Ogarnąłem sprawy w pracy i wskoczyłem na boardgamegeek aby dać battlelore ocenę 10. Po tym jak wczoraj wciągnąłem kolejną osobę w tą grę jestem już całkiem pewien, że jest aż tak dobra.

Na codzień pracuję jako kierownik projektów informatycznych. 8h regularnej pracy postanowiłem ostatnio urozmaicić sobie projektem po godzinach, który okazał się przygodą mocniejszą niż cafe miguel. W pierwszych dniach klient powiedział "nie będziemy sprawiać problemów z layoutem" a ja nie doprecyzowałem znaczenia tych słów. Każda ze stron myślała coś innego a wyjaśnienie sytuacji zajęło miesiąc.

Ogłaszam więc, że rezygnuję z projektu (i jak frajer przekazuję swoją dotychczasową pracę za friko) a w odpowiedzi dostaję niefikcyjną ankietę:
[...]
- czy nie jest bezczelnością kończenie sprawy w taki sposób - czy nie
jest ci głupi przed sobą samy, czy masz jakieś sumienie, jakiś kodeks
wartości, jakie ideały, wartości w życiu? Czy słowo, zobowiązanie coś
dla ciebie znaczą? Czy możesz spokojnie dzisiaj pójść spać i z rana
spojrzeć w lustro?
[...]

Ponieważ Łukasz generalnie nie potrafi słuchać więc odpowiem publicznie:

1. Czy nie jest ci głupio przed sobą samym ?
Generalnie jestem dość głupi. Naprawdę ! To znaczy jestem głupi sobą, co niekoniecznie oznacza, że jest mi głupio przed samym sobą. A więc chyba nie.

2. Czy masz jakiś sumienie ?
Mam wyrzuty gdy kupuję planszówki za ostatnie pieniądze w miesiącu. Szczególnie jeśli robię to w pierwszych dniach miesiąca.

3. Jakiś kodeks wartości ?
Oj Tak.

4. Jakieś ideały ?
Chciałbym pisać mniej chaotyczne felietony. Szczególnie te dla świata gier planszowych. Chciałbym też szybciej czytać nuty, bo dukanie jednogłosowych partytur na saksofon to już zwyczajnie obciach.

5. Jakieś wartości ?
Tak, jest kodeks więc są wartości.

6. Czy słowo, zobowiązania coś dla ciebie znaczą ?
Są mniej więcej pomiędzy elasundem a shadows over camelot.

7. Czy możesz spokojnie dzisiaj pójść spać ...
Nie. Wciąż myślę o pierwszej dziesiątce kodeksu wartości.

8. ... i z rana spojrzeć w lustro
Tak. Nic nie budzi tak skutecznie jak koszmarny, przerażający widok rodem z pierwszych filmów drugiej klasy.

Jest parę sposobów na które mogę teraz przejść do tematu kawy miguel. Wyobraźcie je sobie i po prostu wybierzcie jeden. A kawa miguel, którą można dostać w cafe okno (tzw. cafe windows) to strasznie mocne espresso (wręcz destylowane), słodzone do oporu rozpuszczalności. Wlewają do niej trochę koniaku i dekorują cynamonem i ziarenkami kawy, które można wrzucić, jeśli kawa jest za słaba ?

Sunday, July 1, 2007

Moi drewniani kumple

Odbyłem właśnie jakiś sentymentalny spacer po miejscach w których się wychowywałem i dorastałem. Postanowiłem przybliżyć wam bardzo szczególne grono moich znajomych z tej podróży (rany, chciałem napisać "podruży").

1. Sosnowa legnica
To pianino było od zawsze w mieszkaniu. Nie pamiętam momentu, w którym uderzanie pięściami w klawisze przerodziło się w granie. Będąc dzieckiem biłem ją dość często. Raz nawet przyłożyłem jej krzesłem (zrobiłem takie glisando od dołu do góry drewnianym taboretem, że do dziś czarne klawisze mają rysy). Jak dorosłem zacząłem ją rozbierać. Nagie pianino jest dość głośne a poza tym można sobie poparzyć.

Niestety sosnowa legnica w pewnym momencie zaczęła być strasznie irytująca. Miała taką przypadłość, że czasami odmawiała współpracy. Uderzasz w klawisz (szczególnie jeśli jest to jeden z tych "popularnych") a tu cisza. Niedawno widziałem na TVN kultura taki program w którym muzycy wypowiadali się, że kluczem do muzyki jest cisza, a dokładnie proporcja ciszy do dźwięku. Sosnowa legnica w tym zakresie podejmowała decyzje samodzielnie.

Jej dźwięki mają niskie, przytłumione zabarwienie. Były to takie dźwięki bez precyzyjnej wysokości. Plamy muzyczne bez wyrazu. Ma to jednak pewną zaletę - sosnowa legnica prawie nigdy nie jest rozstrojona, po prostu tego nie słychać. Prawdę mówiąc ja nawet lubię jak ona jest trochę rozstrojona, niektóre zagrywki mają wtedy jakąś taką brudną jazzową energię.

2. Czarna legnica
Pianino mojej ciotki, która była moim pierwszym nauczycielem. Czarna legnica była jak kieliszek krystalicznej wody. Może raczej kieliszek białego wina. Mam styl pisania trochę jak generator tekstów "szatkownica".

To pianino to z pewnością najlepsza babka jaką spotkałem. Fantastycznie reagowała, wyczuwała (chciałem napisać wyczówała) emocje. To jest pianino, które potrafi SŁUCHAĆ ! Szczęściara z tej ciotki, naprawdę. Czarna legnica ma dźwięk ostry jak ... jak bardzo ostry dźwięk i zawsze jest przygotowana. Nie spotkacie jej nienastrojonej, ubrudzonej, zmęczonej.

Czarnej legnicy nigdy nie rozebrałem ale podejrzewam, że jej krystaliczny a jednocześnie przyjemnie niski dźwięk nie pochodził od metalowej struny. Pod drewnianą konstrukcją kryje się rząd kieliszków z górskiego krzyształu, które przekazują dźwięk do dębowych pudeł rezonacyjnych.

3. Niemiec z żółtymi zębami
Fortepian emeryt. Grając na nim fantazjowałem, że tego instrumentu doświadczył wcześniej Fryderyk Chopin. Zresztą jest to niewykluczone. Spotkałem go (fortepian) w ramach projektu "poszerzanie horyzontu" gdy znudzony babkami szukałem nowych wrażeń i zawędrowałem do biblioteki w Otrębusach.

Był permanentnie rozstrojony. Nie byłem w stanie odróżnić kiedy był "zaraz po" strojeniu od "zaraz przed" strojeniem. Chciałbym zarabiać na jego strojeniu ... Grając na niemcu z żółtymi zębami trzeba było wykazać się ogromną wyobraźnią. Uderzasz w żółty klawisz, w odpowiedzi jakby dźwięk upadających kluczy, a w głowie fantazje na temat Fryderyka Chopina. Uderzasz po raz drugi, a tu jakby rozsypują się metalowe łyżeczki.

A do tego ten zapach. Z pewnością znacznie bardziej intensywny niż dźwięk. Jestem w stanie przywołać go w tej chwili. To nie był przykry zapach. Chyba każdy stary drewniany mebel tak pachnie. Osobiście potrafię pachnieć o wiele gorzej.

Ciekawe, że mimo 100-lat wciąż jest bezbłędny mechanicznie. Czyżby "german technology in da house ?"

4. Niemiec z białymi zębami
Można o nim powiedzieć, że trzyma gębę na kłódkę. Na szczęście właściciel miejskiego ośrodku kultury w Podkowie Leśnej przekazał mi do niego klucz. Niemiec z białymi zębami był młody i brzmiał poprawnie. Wyjątkowe było, że jest ustawiony w tej dużej gimnastycznej z ciekawą akustyką. To było trochę tak, jakby grać na gitarze będąc w środku jej pudła rezonansowego.

Nie wiem dlaczego ale nigdy nie wpadłem na żaden dobry pomysł przy tym fortepianie. W pewnym momencie nawet gasiłem światło w sali i grałem "na mniej-więcej" ale i tak nie było to szczególnie inspirujące. Cały ten fortepian był jakiś dziwny, z jednej strony tęskniłem do niego a z drugiej gdy już grałem to szybko miałem dość. Takie "im więcej ciebie tym mniej".

5. Biała Calisia
Miałem taki obciachowy etap w swoim życiu, że gdybym miał dowolną ilość pieniędzy to bym kupił dworek polski i w sali basenowej postawił bym biały fortepian calisia. Niewykluczone, że ubierałbym się w fioletowy smoking.

W tym obciachowym okresie życia spotkałem tą białą calisię !! Należała do kumpla i miała taki strasznie płytki dźwięk. To było pianino-dresiara. Słodki, wysoki dźwięk, nieskażony charakterem. Z radością powracałem do swojej sosnowej legnicy z jej jazzowym brudem i humorami.

6. Stainway
Zrobię wyjątek i powiem o przelotnej znajomości. Grałem na nim tylko raz. Wyobraźcie sobie tenora, który śpiewa w środkowym rejestrze. Niskie dźwięki o nieskończonej rozdzielczości (w przeciwieństwie do sosnowej legnicy, która miała raczej nieskończony brak rozdzielczości). A to wszystko umieszczone w sali balowej o wysokim stropie. Na ścianach marmur i szkło. Żadnych dywanów-dźwiękojadów. Wspaniała akustyka.

Grałem i nie mogłem przestać się uśmiechać. Pamiętam jakieś dziwne szczegóły z tamtej przygody, na przykład to, że kładłem takie czterotonowe akordy z septymą i noną ale pozbawione podstawy i zgrupowane w dziwnym przewrocie wokół dwukreślnego "c".

Muszę tam wrócić.