Wednesday, January 24, 2007

Tarta cytrynowa

Do boju !

Ciasto:
300g mąki
200g margaryny
200g cukru
3 żółtka
4 łyżki śmietany
szczypta soli

Masa cytrynowa:
9 jaj
4 cytryny
375 g cukru
300 ml gęstej śmietany
szczypta maki.


1. Przesianą mąkę, margarynę, cukier, żółtka, śmietanę, sól posiekać nożem, szybko zagnieść ciasto i włożyć do lodówki na 1h.

2. Formę posmarować margaryną i oprószyć mąką

3. Cytryny umyć i wytrzeć do sucha. Zetrzeć z nich skórkę, wycisnąć sok. Sok połączyć ze starta skorka.

4. W osobnej misce ubić jaja z cukrem. Dodać śmietanę i lekko ubić, następnie połączyć z sokiem cytrynowym i skorka. Otrzymana masę przełożyć na podpieczony placek.

5. Piec ok. 40 min w nagrzanym do temp. 170C piekarniku. Przed podaniem posypać cukrem pudrem.

- Tarta zyskuje na smaku po 2 dniach przechowywania.
- Tarta traci na smaku po 25 dniach przechowywania.

Rozwiązanie zagadki z postu LIGA

Jest gra hazardowa, w której można obstawiać wynik rzutu dwoma kostkami. Są możliwe do obstawiania pola:
więcej niż "7" - płatne 2:1
równo 7 - płatne 3:1
mniej niż "7" - płatne 2:1

pytanie: ile statystycznie zarabia kasyno ?

Rozwiązanie
Kasyno zarabia dzięki temu, że nagrody są zbyt niskie w stosunku do prawdopodobieństwa wygranej. Jeśli gra polega na obstawianiu rzutu monetą, prawdopodobieństwo trafienia wynosi 1/2 a sprawiedliwe kasyno, czyli takie, które nie zarabia (spokojnie, to tylko model matematyczny !!), płaci za wygraną odwrotność tego. Odwrotność 1/2 czyli 2 razy obstawiona kwota.

Prawdziwe kasyno płaci jednak mniej, w tej sytuacji być może na przykład 1.5 razy obstawioną kwotę. Statystycznie po 100 rundach obstawiania zarobi 100 x 0.5 obstawiana kwota.

Prawdopodobieństwo, że suma oczek będzie "7" przy rzucie dwoma kośćmi wynosi 1/6. Sprawiedliwie byłoby więc płacić 6:1. Przy wypłacie 3:1 statystycznie kasyno zarabia na tym polu 3 razy kwota.

Skoro prawdopodobieństwo na "7" jest 1/6 to pozostałe opcje mają 5/6 a ponieważ są one symetryczne i równe, każda ma 1/2 * 5/6 = 5/12. Oczekiwana wypłata to 12/5 czyli 2 i 2/5 tymczasem prawdziwa to 2:1. Zarobek 2/5 razy kwota.

Podsumujmy: na polu "7" kasyno zarabia 3 razy kwota, na dwóch pozostałych 2/5 razy kwota. Jak więc brzmi odpowiedź ? Ile statystycznie zarabia kasyno w tej grze ?

To zależy od tego jak gracze obstawiają. Jeśli gracze są świadomi, że pole "7" jest bardziej oszukanym polem, to będą go unikać. Wtedy odpowiedź brzmi: statystycznie na każdym obstawieniu kasyno zarabia 2/5 postawionej kwoty.

Wygrał: kapustka jako jedyny uczestnik, gratulujemy.

Zasieciowany sieciarz nie sieciuje

Jeśli dasz Rafałowi jakąś książkę do przejrzenia to najdalej po 30 sekundach odnajdzie i przeczyta ci jakiś bełkot. Przeglądał dziś instrukcję do Neuroshimy Hex i zatrzymał się na stronie 10:

Kwestia Sieciarza.
[....]

Sieciarz może w normalny sposób unieruchomić innego Sieciarza - wtedy oczywiście zasieciowany Sieciarz nie sieciuje.

Jeśli dwóch Sieciarzy z wrogich sobie armii skieruje na siebie nawzajem sieci, żaden z nich nie będzie w stanie zasieciować drugiego. Dwie sieci skierowane na siebie anulują się i w tej sytuacji żaden Sieciarz nie sieciuje drugiego Sieciarza.

Monday, January 22, 2007

Dieta

1.
gosia:
na stole leżał kawałek szynki a obok kawałek sałaty, zgadnij co kot próbował ukraść
ja:
o rany co za wariat
gosia:
mysle ze jest wegetariatem

2.
gosia:
pędzel dobiera się do marchewki!
ja:
ale ... to jest kot !
umył chociaż tą marchewkę ?
gosia:
no właśnie nie

Tuesday, January 16, 2007

Jeszcze dwa blogi

Od jakiegoś czasu prowadzę równolegle jeszcze dwa, zupełnie odmienne od tego odpałowego, blogi.

http://softdesigner.blogspot.com - jest poświęcony informatyce a szczególnie architekturze systemów obiektowych, która jest moją pasją i zawodem. Rozkręca się powoli.

http://twojboss.blogspot.com - jest głęboko ironicznym blogiem w którym podszywam się pod pewną osobę z mojej aktualnej pracy, której przerośnięte ego mnie męczy a ten blog jest formą odreagowania.

zapraszam

Monday, January 15, 2007

LIGA

LIGA monopoly radia Pin

Chociaż w elitarnych kręgach planszówkowych nie wypada o tym mówić, to przyznam się: aktualnie biorę udział w LIDZE monopoly - cyklicznej imprezie organizowanej przez radio Pin i stowarzyszenie Mariasz. Czy pogrążę się jeśli dodam, że w monopoly grałem pewnie jakieś 500 razy w życiu? Tak, wiem że to o wiele za wiele.

Największą wadą tej gry jest olbrzymie znaczenie szczęścia. Z tego powodu monopoly trzeba traktować na wesoło i kreatywnie. Właśnie dlatego, gdy zgłaszaliśmy udział jako drużyna „Półmózgi”, liczyliśmy na żartobliwy charakter i życzliwą atmosferę rozgrywek.

Przeciwnie jednak, większość graczy przyszła się sprawdzić i wygrać. Mają nastawienie typu „wygram w tego chińczyka albo strzelę sobie w łeb”. Mają poważne nazwy drużyn, reprezentują poważne firmy i jest z nimi poważny problem: Jak się nie dogadasz to się obrażają, jak się dogadasz to są podejrzliwi, że ich wykiwałeś. Inwestorzy z ulicy sezamkowej.

W tym wszystkim najgorsze jest to, że inwestorzy z ulicy sezamkowej nie potrafią się zachować podczas gry – mam tutaj na myśli zdroworozsądkową kulturę gry, dzięki której gra się przyjemnie http://www.gry-planszowe.pl/x.php/1,84/Kultura-gry.html. Ja mam wrodzony wstręt do takich etykiet i wolę myśleć samodzielnie ale z tą listą zgadzam się całkowicie. Nawet jeśli rozgrywki mają charakter LIGI, to nie można zapominać, że jest to ostatecznie tylko gra planszowa.

Polibuda, jedna z niewielu NORMALNYCH drużyn.

Dziędziorki !!! moje dziędziorki !!!
dzisiejszy program sponsorują literki:
"W" "Y" "G" "R" "A" "M"

Mógłbym się jeszcze powyżywać na tej LIDZE specjalnej troski ale zamiast tego zatrzymam się przy samej grze. Jest bowiem bardzo wiele potencjalnych sposobów dogadywania się z innymi graczami a wymyślanie kolejnych jest moją ulubioną częścią gry. Lubię traktować monopoly jako ramy, w których zanurzam inne mini-gry, najczęściej hazardowe. A, że przez 500 partii można ich wymyśleć całkiem sporo, krótko opiszę te najbardziej popularne:

- „pół na pół”:
zysk / strata na karcie szansy jest dzielona z chętnym graczem.

- „kasyno”:
przyjmujesz zakłady dotyczące następnego rzutu kostką. Stawki są jak w bazarowej grze „3 miasta”, czyli obstawiać można trzy wyniki: mniej niż 7, więcej niż 7 i równo 7.

Opcja "równo 7" jest płatna 1:3 a pozostałe dwie 1:2.
Zagadka: Ile statystycznie zarabia kasyno ? Czekam na odpowiedź w komentarzu.

- „1 na psychologa”:
jeśli ktoś złoży ci absurdalną propozycję, dajesz mu drobne pieniądze żeby podjął leczenie u psychologa.

- „spółka”:
dwaj gracze nie płacą u siebie aż do czasu gdy zostaną tylko oni. Jednym z wariantów spółki jest taki, w którym ustala się, ile razy gracze nie płacą u siebie.

- „ubezpieczenie”:
chętni gracze na początku każdej swojej kolejki płacą ci ustaloną kwotę ubezpieczenia. W zamian pokrywasz 25% tego co muszą płacić jeśli gdzieś wpadną. Trzeba jeszcze ustalić górną kwotę do której wypłacasz odszkodowanie na przykład wzorując się na funduszach emerytalnych.

- „akcje”:
pozwalasz innym graczom kupować akcje fikcyjnej spółki aby mogli je potem odsprzedać z zyskiem. Nie wpadłem jeszcze na dobry pomysł ustalania ceny spółki – może spółką niech będzie każdy z graczy ?

Część z tych zagrywek jest stuprocentowym wygłupem a część faktycznie zwiększa szansę wygrania. Szczególnie mocna jest "spółka" w sytuacji, gdzie gracze, którzy się dogadali, kontrolują wszystkie ulice. Pozostali gracze jeżdżą wtedy po planszy niczym wściekłe świnki skarbonki. Nie polecam w grach towarzyskich bo to mało towarzyskie. W LIDZE to normalka.


To jest sytuacja po pięciu rzutach ! Gracz po prawej stronie kupił
komplet kolejek, po czym wszystko nam oddał bankrutując
na granatowych. Nie zdążył nawet przejść przez start.

Natomiast nasz pierwszy rzut to z "cofnij się o trzy pola"
(na granatowe pole) a chwilę potem dokupiliśmy drugą granatową.

Wednesday, January 10, 2007

Konkurs !

Witajcie na moim zajefajnym blogasku. Rzadko tu piszę bo jakoś nie mam o czym. Jesteście koffani. Ogłaszam konkurs na najbardziej zajefany blogasek. Zwycięzca dostanie komentarz. Czekam na zgłoszenia!

A teraz trochę dollsów-pierdollsów. Tylko mi ich nie podkradać bo pozabijam !


A może mi ktoś podać kod do zainstalowania sims 2 wzamian dam 10 komentarzy jeśli kod będzie dobry [uwaga: to jest autentyk, http://superdollsiki12.blog.onet.pl/].

A jeśli ktoś zrobi za mnie projekt z przedmiotu automaty i gramatyki to dostanie 1024 komci. Z góry dziex. Dawajcie komenty, pa pa pa pa

Saturday, January 6, 2007

Paczka chipsów od rebela

Smolna. Moje przybycie stało pod znakiem zapytania bo pędzel, półnorweska kocia gadzina, miał być kastrowany. Pomysł jednak upadł z czego ucieszył się zarówno on jak i ja. Zdarzenie to miało charakter gry o sumie zerowej bowiem podwójnie nieszczęśliwa była Gośka aka "wróg kocich jąder". Uparcie twierdzi, że nie wytrzymamy smrodu gdy Pędzel zacznie oznaczać teren.

Pędzel z wdzięczności za uratowanie zjada mi rękę.
Gośka ma fajne powiedzenie w takich sytuacjach
"auuu kurde, sam się ugryź !"

Tym razem wpadłem ze swoim tatą, który od zawsze bardzo lubił spędzać czas przy planszy monopoly, szachownicy, brydżu lub axis and allies (w całą serię gra już blisko 20 lat !, to chyba najbardziej zagorzały zawodnik na świecie). Tutaj poleci bardziej sentymentalny kawałek bo powiem, że te chwile gdy siadamy rodziną (nie całą bo mama jest alergiczna na gry) to najbardziej rodzinne chwile z tego co mam.

Wchodzimy i patrzymy jak inni się dobrze bawią. Zaczynam szantażować towarzystwo, że jak nie będę miał z kim zagrać to napiszę bardzo nieprzyjemny tekst na blogu traktujący o smolnej. Nikt mnie nie potraktował poważnie, dlatego piszę: jeśli przyjdziesz na smolną to twoje chipsy zostaną zjedzone a pieniądze na wigilię zdefraudowane.

The First World War
Raj zaprasza do gry The First World War, która jest związana z jego ostatnią fascynacją lekkimi grami strategicznymi. Gra jest bardzo uproszczona a jej zasadnicza mechanika, według której rozstrzyga się starcia na tak zwanych "frontach", przypomina przeciąganie liny (masz zanik mięśni ale chcesz przeciągać linę to zagraj w The First World War). Frontów jest jedenaście i na każdym z nich umieszczamy jednostki (nie umieszczamy ich w jakimś specyficznym miejscu tylko na całym froncie więc plansza to tak naprawdę jedenaście dużych pól).

Początek gry. Fronty są oznaczone czerwonymi liczbami 1-11
na czarnym tle
i oddzielone od siebie cienkimi czerwonymi liniami.
Gram stroną Prus (niebieskie żetony w dwóch odcieniach).
Na froncie nr1 (prawy dolny róg, numer jest niewidoczny)
udało mi się zająć jedno miasto.

W swoim ruchu możesz zaatakować lub przemieścić jednostki. Jeśli zaatakujesz i wygrasz, zdobywasz kolejne miasto na tym froncie. Każde miasto jest warte jeden punkt i po sześciu etapach wygrywa ten, kto ma ich więcej. Miasta są w kwadratowych lub okrągłych obwódkach. Te okrągłe mają takie dodatkowe znaczenie, że ich utrata oznacza mniejszą ilość wojsk dostawianych w następnej turze.

Gram stroną Prus (niebieskie żetony w dwóch odcieniach).
Straciłem trzy kluczowe miasta w okrągłych obwódkach. W rezultacie
w następnym etapie dostanę trzy jednostki mniej i nie będę w stanie
odmienić losów wojny. Gdzie są moje chipsy ? Na zdjęciu widać też
najbardziej typowy rzut Raja "4" kontra mój ulubiony "S" = zero.

Podczas tłumaczenia nie zrozumiałem do końca reguł i nie wiedziałem o specjalnym znaczeniu okrągłych miast. Pochopnie uznałem, że wszystkie fronty są jednakowe i atakowałem w miejscach, gdzie miałem najwięcej łatwych punktów do zdobycia. Jednocześnie aby nie tracić czasu na przegrupowania zupełnie odpuszczałem tam, gdzie mi nie szło. W efekcie oddawałem najważniejsze fronty, to znaczy te gdzie miałem najwięcej okrągłych miast i moje dostawy jednostek były bardzo zredukowane.

Nie tylko zagrałem zupełnie źle ale też Raj zaczarował kostki i bardzo często wyrzucał "4" a ja zero (tutaj im więcej rzucisz tym lepiej). Spowodowana tym utrata jednostek i małe dostawki skończyły się ... skończyły się moją kapitulacją przed czasem. Co ciekawe, mimo że zagrałem jak wariat i pechowo rzucałem wciąż miałem szanse na wygranie. Nie wiem co trzeba zrobić aby przegrać totalnie. Zjeść tekturowe pionki ?

Nie powiedziałem o najciekawszym aspekcie gry - jednostki są odkładane grzbietem do góry. Macie bardzo ograniczoną informację odnośnie sił przeciwnika na konkretnym froncie aż do czasu gdy na nim zaatakujecie (obrońca wtedy się ujawnia całkowicie). To bardzo ciekawy pomysł, który przywołał mi wspomnienia gry Stratego. Starasz się zmylić przeciwnika a jednocześnie odczytać jego ruchy.

Mimo żetonów z rysunkiem żołnierza i mapy europy podczas rozgrywki nie miałem uczucia, że jest to gra wojenna. Nie wiem czym to jest spowodowane - czy to przez ten pomysł z ograniczoną informacją, który jakby przypomina gry karciane w których nie widzę kart przeciwnika, czy też może z powodu grubego podziału planszy na zaledwie 11 pól.

Dobra gra ... która nie ma szans na rynku z powodu swojej ceny.

Kompletnie zaskoczony Pędrak, w tle jego przodkowie:
Bolesław Chrobry, Kazimierz Wielki i Jan III Sobieski
... na pewno to on zjadł moje chipsy.

Raj i tata uciekają do swoich spraw. Zostaję sam. Chwilę przemądrzam się o diplomacy "szybka partia trwa cztery godziny" ale tak naprawdę mam ochotę przypomnieć sobie rozgrywkę w tego absolutnego klasyka. Potem odkrywam rzecz nieprawdopodobną, jestem otoczony VIPami. Obok mnie widzę gwiazdę telewizji pędraka a przy stoliku Lim-Dul zajada się chipsami, które kupił w rebelu (dzięki za to, że pozwoliłeś mi wyżreć okruszki) !

Po tym jak Jax przegrał w dostarczonych przez siebie Settlers of Catan the card game i został przez zwycięzcę, Lim-Dula, dwadzieścia razy pieszczotliwie nazwany:
- ty chamie.
... po tym wszystkim siadamy aby zagrać w

Nie pamiętam tytułu
Nie pamiętam tytułu to gra w której gracze mają cztery karty z wartościami 1-4 i w swoim ruchu zagrywają jedną obok wybranego smoka z kilku widocznych. Smoki też mają swoją wartość (chyba w przedziale 6-12) i w dowolnym momencie gdy suma kart graczy jest większa od wartości leżącego obok smoka to zostaje on pokonany a gracze, którzy uczestniczyli w tej wyprawie muszą się podzielić łupami. Sami muszą uzgodnić podział zanim upłynie czas (wyznaczony przez ukradzioną ze space dealera klepsydrę). Jeśli nie zdążą to skarb przepada a uczestnicy odchodzą z pustymi rękami.

Końcówka gry, wszyscy wybierają się na jednego smoka.
Swoje łupy gracze mają ukryte za papierowymi przesłonkami.

Gra się do wyczerpania łupów. Łupy są drewnianymi żetonami w kilku kolorach i o różnych wartościach (dodatkowo na koniec gry są premie za posiadanie kompletu kolorów lub posiadania największej ilości danego koloru wśród wszystkich graczy).

W grze są też karty szaleństwa z różnymi dodatkowymi regułami - na przykład ja otrzymałem taką, która pozwalała mi niepostrzeżenie kraść łupy ze smoków aż do czasu gdy ktoś mnie przyłapie. Zrobiłem to raz na smoku, który miał 7 łupów. Nikt się nie zorientował. Zrobiłem to drugi raz na smoku, który miał 4 łupy. Wciąż nikt mnie nie przyłapał (przy czym fakt zniknięcia został odnotowany). Rozprężony zagrałem na chama ...

- ty chamie - powiedziałby Lim-Dul

... i ukradłem żetonik ze smoka, który miał tylko ten jeden. To już nie przeszło, oskarżył mnie pędrak, który nie tylko zjadł moje chipsy ale jeszcze oskarża mnie o pokradanie łupów. Prawdę mówiąc na przebieg rozgrywki wpłynął fakt, że Jax zapomniał wspomnieć o tym, że taka karta w ogóle istnieje. Uprzedzeni gracze na pewno nie pozwolili by mi działać z taką łatwością.

Podziały były niesamowicie zgodne. Podejrzewałem, że podczas gry w Nie pamiętam tytułu przez większość czasu będzie awantura i straszna jatka. Tymczasem tylko raz nie udało się ustalić podziału przed upływem czasu i była to nawet miła odmiana. Bardzo mi się podobał ten luz i sposób ustalania podziałów, który świadczy o klasie graczy. Zupełnie inaczej niż jest na lidze monopoly, która z pewnością doczeka się swojego posta wkrótce.

Partia zakończyła się fajnym wynikiem - zremisowałem z Jaxem i zajeliśmy pierwsze miejsce ex aequo. Nie pamiętam tytułu to świetna gra, chociaż z zastrzeżeniem, że gracie z fajnymi ludźmi. Gorąco polecam, będę starał się ją zdobyć.

Podobno na smolnej co drugi tydzień jest bijatyka. To jest Jax
w chwili gdy kradnie dwa łupy od Lim-Dula.

Podobno na smolnej co drugi tydzień jest bijatyka. To jest Lim-Dul
w chwili gdy z dwóch łupów okrada go Jax.

// "Nie pamiętam tytułu" to w rzeczywistości Drachengold

Friday, January 5, 2007

Mussaka

Pierwszy raz zjadłem ją w cafe brama. Bramę wspominam dobrze bo kojarzy mi się z dziwną, spontaniczną tradycją jaką ustanowiliśmy z Krzyśkiem. Miałem z nim zajęcia informatyki w środy po których chodziliśmy na dużą kawę latte i małe ciastka. Nikt nie wie dlaczego nazwaliśmy to czwartkową tradycją.

Tym razem byłem jednak z Magdą, którą skonsumowałem trochę później w ramach eksperymentalnego projektu "sex przyjaciele". Hipoteza postawiona w tym projekcie, że można sypiać ze sobą i być tylko przyjaciółmi została obalona. Z Magdą nie mam już kontaktu, zresztą z Krzyśkiem też. Całe to studiowanie na wydziale chemii to był taki dziwny czas po którym tak niewiele zostało.

Teraz zamawiam ją bardzo często. Mussaka w cafe brama była mdła ale położony blisko mojej pracy bar Sahara przyrządza ją znakomicie. Duża potrawa na małym talerzu. Całość wygląda jak WZ-tka z pomidorem i ostrą papryką zamist czubka bitej śmietany. Chwilę potem wgryzam się w roztopiony na makaronie ser pod którym ukrywa się mięso i zapiekane ziemniaki. Zanim uderzę o talerz przebiję się jeszcze przez soczystego bakłażana.

Od kiedy odkryłem Mussakę trudno jest mi zamówić coś innego. Czasem nazywam siebie w myślach "Pan Mussaka", szczególnie gdy po raz kolejny rozważam czy tym razem nie zamówić czegoś innego. Jednak nie jestem w stanie. Jeśli jej nie zamówię to ten dzień się nie uda.

Wednesday, January 3, 2007

Wielbłąd "E" jak "eksperymentalny"

Zamieszczam swoje sentymentalne wrażenia po drugiej partii Timbuktu. Moją pełną recenzję (a zarazem moją pierwszą recenzję w ogóle) można znaleźć w portalu gildii http://www.planszowki.gildia.pl/gry/timbuktu/recenzja

Wpierw jednak powtórzę pewną historię ze starego bloga:

Zapraszam na przyśpieszony kurs dedukcji społecznej. Celem jest poznanie - ile osoba ma lat, jakiej jest płci i co studiuje. Wszystko na podstawie dedukcji. To niesamowite ! Wiek jest rzeczą trudną. Proponuję jakieś podchody w stylu "studiujesz ?", "jak tam matura ?" lub "kolega powiedział, że masz 80 lat". Płeć jest jeszcze trudniejsza. Właściwie jesteśmy w tej kwestii bezsilni

Poznać co osoba studiuje będzie znacznie łatwiej. Potrzebujemy: jedno otwarte i niepuste opakowanie ptasiego mleczka. W pewnej chwili łapczywie chwytamy opakownie ptasiego mleczka i rucamy nim po całym pomieszczeniu. Tak, dedukcja społeczna wymaga poświęceń. Następnie uspakajamy się i zaczynamy powoli zbierać porozrzucane ptasie mleczko i wkładać je z powrotem do opakowania. Patrzymy na reakcję osoby i wszystko wiemy.

Autentyczny przykład (na ostatnim jam session). W chwli gdy wkładałem do opakowania, dziewczyna (tak przynajmniej zgaduję, bo dedukcja społeczna jest w kwestii płci bezradna) chwyciła mnie za rękę i powiedziała: Nie, nie możesz tego chować z powrotem tylko musisz to teraz zjeść !

jaki kierunek studiowała ?

Rozłożenie planszy i wyjaśnienie zasad Timbuktu to 20 minut. Partia trwała 8 razy tyle. Na początku gry nasze wielbłądy dostają surowce i wygra ten, kto dowiezie jak najwięcej. Wielbłądy wpierw trzeba przeprowadzić na pierwszy odcinek, potem na drugi i tak do końca

Przeprowadzanie wielbłądów na ostatni etap.
Czerwony wielbłąd A jest załadowany w 1 złoto
i 2 kamienie. Obydwa pola wymiany są już zajęte
czyli każdy gracz zna już 3 fakty kradzieży.
foto: WaldMulder, boardgamegeek.com


Po tym jak wszystkie wielbłądy przeszły na nowy odcinek grasują złodzieje. Jest 5 kradzieży, każda określona przez: numer karawany, pozycje wielbłądów, wykradane surowce - zdarzenia się generuje losowo rozdając 15 kart: 5 kart karawan, 5 kart pozycji, 5 kart surowców.

Istota gry polega na tym, że każdy gracz pozna maksymalnie 3 fakty a pozostałe dwa musi wydedukować na podstawie zachowań graczy, którzy je znają. Dokładnie gra jest omówiona w odcinku timbuktu na vlogu Scotta Nicholsona.

- wow, Grzesiek ... ty nic nie notujesz ! Niezłą czaszkę masz chłopie. - powiedziałem gdy się zorientowałem, że tylko on nie używa rozdanych graczom kartek i długopisów.
- tak, ale zobacz ile już ma więlbłądów eksperymentalnych - chłodno oceniła sytuację Gośka.

Wielbłąd eksperymentalny to pusty wielbłąd. Można go tulić, głaskać, nazwać Georgem lub wrzucać na dowolne pole w ciemno. Używaliśmy ich aby w ciemno stawać na polach wymiany, dzięki czemu gracze poznają szczegóły kolejnego napadu. Tylko, że to błąd.

Gdy przegrywasz to powinno ci zależeć aby reszta musiała grać w ciemno i ryzykować - masz już niewiele do stracenia. Przegapiliśmy tą prostą prawdę. Poza oczywistym dedukcyjnym wymiarem gry jest jeszcze ten subtelniejszy konflikt. Jeśli masz dużo wielbładów eksperymentalnych (= przegrywasz) używaj ich tak, aby blokować innych i opóźniać wymianę kart.

Poza tym istotne jest wypracowanie jakiegoś systemu notowania, ja doszedłem do czegoś w postaci:

? oznacza pole prawdopodobnie okradane
zamazanie to pole na pewno okradane
x oznacza pole prawdopodobnie nie okradane

Rozgrywka przypomina jakieś 4-osobowe interaktywne sudoku. Bardzo mi to przypadło do gustu ale nie wszyscy byli zauroczeni. W szczególności na powolne tempo gry narzekał zwycięzca (przegrać i usłyszeć "eeee, taka sobie", mniam). Odnośnie elementu dedukcyjnego tej gry przypomniała mi się jeszcze zagadka einstiena:

zaczerpnięte z http://www.epsilon.kim.pl/Logiczne/einstein.htm gdzie znajdziecie również odpowiedź

Legenda mówi, ze zadanie to zostało wymyślone przez Einsteina. Według niego 98 % ludzkiej populacji nie jest w stanie go rozwiązać. Prawdopodobnie nie jest to prawdą, ale zadanie jest bardzo ciekawe i oryginalne.

5 ludzi zamieszkuje 5 domów w 5 różnych kolorach. Wszyscy pala papierosy 5 różnych marek i pija 5 różnych napojów. Hodują zwierzęta 5 różnych gatunków.

Pytanie : Kto hoduje rybki ?

  • Norweg zamieszkuje pierwszy dom
  • Anglik mieszka w czerwonym domu
  • Zielony dom znajduje się po lewej stronie domu białego
  • Duńczyk pija herbatkę
  • Palacz Rothmansów mieszka obok hodowcy kotów
  • Mieszkaniec żółtego domu pali Dunhille
  • Niemiec pali Marlboro
  • Mieszkaniec środkowego domu pija mleko
  • Palacz Rothmansów ma sąsiada, który pija wodę
  • Palacz Pall Malli hoduje ptaki
  • Szwed hoduje psy
  • Norweg mieszka obok niebieskiego domu
  • Hodowca koni mieszka obok żółtego domu
  • Palacz Philip Morris pija piwo
  • W zielonym domu pija się kawę

Wspólny język

Widok jaki lubię.

Widok jaki lubię.

Widok jakiego NIE lubię (szczególnie cztery razy pod rząd).

Niestety nie pamiętam szczegółów sfotografowanych rozdań. Za wyjątkiem pierwszego zdjęcia, gdzie Adam rozpoczął "1 pizza" a potem były trzy pasy. Pamiętam natomiast ostatnie rozdanie, już po wyjściu Adama.

moja ręka
piki: x
kiery: KDxxx
kara: x
trefle: Axxxxx

licytacja jest nagrodą za czas jaki spędziliśmy z Gośką nad studiowaniem jednej kartki ze skrótem wspólnego języka.

1karo - pas - ?
Gośka zaczyna, obiecując mi 5 kar i 12-15 punktów (z konwencji 4 kara zrezygnowaliśmy). Mam 9 punktów więc zgłaszam kiery ... z większą ilością punktów prawdopodobnie dałbym znać o treflach.

1karo - pas - ... 1 kier - pas
2 karo - 2 pik - ?
Gośka powtarza karo, czyli spodziewam się już 6 kar. Niezły układ, instynktownie wyczuwam kompletny misfit ale swobodnie zgłaszam trefle. 2 pik mojego taty to typowa dla niego przeszkadzajka, tym razem zupełnie nieszkodliwa.

1 karo - pas - 1 kier - pas
2 karo - 2 pik - ... 3 trefl - pas
3 kier - 3 pik - ?
Mam poparcie w kierach ! Co więcej odzywka 3 kier uzgadnia ten kolor. Gośka ma układ ręki 6 karo/3 kier + 4 karty w treflach-pikach. Zapowiadają się obustronne przebitki i wysoka gra. Skoro mamy uzgodniony kolor to mogę zapytać o zatrzymanie w pikach. Zadaję pytanie OSW.

1 karo - pas - 1 kier - pas
2 karo - 2 pik - 3 trefl - pas
3 kier - 3 pik - 4 pik - pas
4 ba - pas - ?
Tata nie zna konwencji OSW i zdezorientowany zapytał "moje piki ???". Odpowiedź Gośki 4 ba to gwarancja, że ma zatrzymanie przynajmniej II stopnia w pikach (przynajmniej król lub singiel) oraz ma 2 asy na ręku. Nie mam gwarancji ale wygląda na to, że stosując przebitki oddajemy tylko jedną lewę pikową.

1 karo - pas - 1 kier - pas
2 karo - 2 pik - 3 trefl - pas
3 kier - 3 pik - 4 pik - pas
4 ba - pas - 6 kier - kontra
3xpas...

ręka Gośki
piki: x
kiery: Axxx
kara: AKWxxxx
trefle: x

wist: as pik po czym ponownie pik
po czym z wypiekami na twarzy ugraliśmy swoje 6 kier na 21 punktach.