Tuesday, February 15, 2011

Longer

Wpierw zagadka z poranka: Maciej Tesławski w rozmowie z Rzeczpospolitą opowiada o programach lojalnościowych (m.in. punkty Vitay, Rodzinka, Premium). Gdyby przeliczyć oszczędności z punktów na tradycyjny rabat, ile procent będzie on wynosił (średnio)
a) 0,5%,

Podoba mi się dalsza wypowiedź - Gdyby sprzedawca ogłaszał, że udziela dziś specjalnego rabatu o wysokości pół procenta, to klienci wybuchali by śmiechem. Ale dokładnie ten sam rabat ubrany w system punktowy wygląda atrakcyjnie.

*

Trwam przy nietypowym pomyśle na przegląd prasy w przypadkowych tramwajach. W trakcie dnia kończę cykl artykułów, który jest niebezpiecznie blisko przeintelektualizowania, a rano uprawiam parodię dziennikarstwa lokalnego. Absolutnie brak mi środka. Jestem jak niemożliwy budynek, który ma fundamenty i sufit, ale nie postawiono ścian. Przejdźmy do porannej inspiracji. Ostrzegam, jest długa.

ujęcie 1

ujęcie 3, środkowe pomijam

Budynek przy Kijowskiej nie mieści się w kadrze. Podchodzę do jego ściany i jestem poruszony w ten sam sposób, co na widok wspaniałych zabytków. A przecież to zwyczajny blok, tylko przeraźliwie długi. Mam wrażenie, że stoję obok cudu świata, wręcz chcę mu się pokłonić, a tymczasem to zwykły blok jest.

Postanawiam zobaczyć co skrywa się po drugiej stronie. Kwadratowe budynki nie mają "drugiej strony". Ciekawe, czy to się odbija w sposobie myślenia. Mieszkańcy kwadratowych nie rozpatrują za i przeciw, oni działają. Jeśli to prawda, to lokatorzy muru trwają w paraliżu. Na horyzoncie dostrzegam chłopaka, zaraz sprawdzimy czy usłyszę "dzień dobry, a z drugiej strony to może on nie jest taki dobry, bo przecież ... ". Ale zanim się spotkamy to długo jeszcze. Rozglądam się po innych blokach. Każdy wydaje się strzelisty.

Na tyłach wszystko wydaje się wysokie

W rozmowie z chłopakiem widać mój kunszt dziennikarstwa lokalnego. Nie zatrzymujemy się, tylko nieznacznie zwalniamy:
- Przepraszam, to chyba najdłuższy budynek w Warszawie, macie na niego jakąś potoczną nazwę? - pyta dziennikarz (ja)
- Nie, a co?
I to koniec, bo już minął czas spotkania. Następną wypowiedzią jest nasze odwrócenie twarzy i podążanie dalej w przeciwnych kierunkach. (sprawdziłem potem i potocznych określeń funkcjonuje mnóstwo).

Poczet królów polskich: Mieszko I, Klatka XXXVIII

Po drodze mijam klatkę XXXVIII. Może w końcu nauczę się tych oznaczeń z literkami M i C itp. Już sobie wyobrażam (tak, tak, jak nie ma materiału to pozostaje wyobraźnia) fragment rozmowy - jesteś blisko, ok, to teraz wejdź w klatkę MCXXI.

Dobra, chcę już wracać, ale tu pojawia się nowy problem. Stoję na środku długości i nie mogę znaleźć przejścia na drugą stronę! Muszę obejść całość, to sadystyczny żart. Napadam na innego chłopaka, choć wcześniej go oceniam, bo to Szmulowizna, niebezpieczne rejony.

- Czy jeśli chcę przejść na drugą stronę, to muszę obejść cały ten budynek?
- Nie, są trzy przejścia, jedno biegnie tam - pokazuje poniżej, w miejscu, którego nigdy bym nie zauważył.
- To chyba najdłuższy budynek w Warszawie.
- Tak.
- Acha, on naprawdę jest najdłuższy?
- Tak, pięćset metrów chyba. Trzeba przyznać, że architektonicznie to masakra, ale w środku jest całkiem przyjemnie.
- Weźmy go trochę w obronę. On wygląda jak zwyczajny blok, tyle że przewrócony.

Gdy wracam na przystanek dostrzegam jeszcze jeden wielki budynek. Remontowany dworzec wschodni. Przez chwilę znajduję się w takim położeniu, że za mną rozciąga się longer, a przede mną wyrasta dworzec. I nic innego nie widzę. Żadnej zwyczajności. Rany, to jakieś chore miejsce bicia rekordów, myślę. Jak tu można zwyczajnie funkcjonować?

Od frontu longera nie ma zwyczajnych budynków

Jutro zagadka i być może wpis, choć nie obiecuje. Muszę finalizować teksty dla redakcji.

No comments: