Wednesday, February 16, 2011

Ogrzej mnie

Rzeczpospolita. Dokończ wypowiedź Rafała Rosiejaka, koordynatora ds. zakwaterowania kibiców na Euro 2012: - Normalnie miejsce w akademiku
c) ... kosztuje średnio 400 zł za miesiąc

Drogo! Pamiętajmy, za co płacimy. Nie za pokój i z pewnością nie za święty spokój. To jest 400zł za łóżko, czasami współdzielone, w zatłoczonym pomieszczeniu. Oczywiście akademiki są różne, ale takie mam wyobrażenie o tym średnim. 400zł to chyba cena wynajmu mieszkania w kilka osób.

*

Właśnie skończyłem piątą z sześciu części cyklu ekologiczno-planszowego. Bardzo ryzykowne teksty. Miałem odmówić, ale zapaliłem się do pewnego eksperymentu: jeśli gra nawiązuje do ekologii, to być może zachowanie graczy coś mówi, o rzeczywistości. Inaczej mówiąc, mam nadzieję, że pytania ekologiczne można modelować w grach.

Dziś nastąpił przełom w autobusowych przeglądach prasy. W końcu prawidłowo nazwałem to, co właściwie robię, gdy chodzę i zaczepiam przypadkowych ludzi. Spontanicznie wyrwało mi się w pierwszej rozmowie.

Ksiądz New Age

Wylosowałem Sadybę. Obchodzę centrum handlowe, skręcam w ul. Orężną i spotykam kobietę-diabła z kermitem żabą na ramieniu. Proporcje oddane są prawidłowo. Dziwna sprawa - patrzę wprost i uśmiecham się z nieudanej imitacji, ale gdy odrywam trochę wzrok, to już mam autentyczne wrażenie, że ktoś obok stoi. Nakręcam się, że to miejsce zaklęte. Niby wykształcenie techniczne, ale wystarczy głowa z dyni, suknia z kermita, a ogarnia mnie światopogląd religijny New Age. Odchodzę, a właściwie "może lepiej odchodzę". To złe miejsce, silny New Age.

Przechodzę przez kładkę. Otaczają mnie domy jednorodzinne i drobne usługi. Przypomina mi się, że bywałem tu w dzieciństwie, to świetna okolica. Podchodzę do dziwnego zdjęcia powieszonego na płocie. "Niniejsze zdjęcie jest częścią gry terenowej o Sadybie, przygotowanej na Festiwal Otwarte Ogrody Sadyba 2009". Świetnie, zagrajmy! Na niniejszym zdjęciu zakaz wjazdu koniom. To ewidentny rebus. Muszę znaleźć miejsce, gdzie koń ma zakaz wjazdu. Już wiem, to będzie oczywiście elektrociepłownia Siekierki!


Zagadka - gdzie nie może wjechać koń?

Odpowiedź!

Po drodze spotykam kobietę. Nie diabła-dynię z kermitem, tylko zwyczajną. Oto pierwsza rozmowa dnia:
- Trochę buczą te kominy, czy mi się tylko wydaje? - pytam.
- Dobrze pan słyszy. To taki niski dźwięk wrrrrrrrr.
- Ale pewnie można się przyzwyczaić.
- Bo pan pewnie pyta w celu zamieszkania tu.
- Nie, nie. Jestem dziennikarzem i codziennie rano przez dwie godziny szukam inspiracji w Warszawie - wygłaszam credo!
- A to tu jest taka jedna sprawa . Otóż niedawno postawili nowy, czwarty komin, w dodatku bliżej niż poprzednie. Powiedzieli, że zamierzają wyłączyć stare i przejdą tylko na ten. A tymczasem działają wszystkie.
- Przy czym to chyba tylko para wodna.
- Miejmy nadzieję. Tutaj nie przeszkadza, ale mam koleżankę na Stegnach, która twierdzi, że czasem coś czuje w powietrzu.
- Swoją drogą, to przyjemna okolica: gra miejska, rzeźby z dyni.
- Sporo artystów tutaj mieszka. Bardzo sobie cenię to miejsce, choć wiadomo, ta elektrociepłownia wchodzi na każde zdjęcie. Pełno jej w albumie rodzinnym.

Mija dwadzieścia minut, całkiem ostygłem na tym spacerze. Idę do elektrociepłowni. Elektrociepłownio, ogrzej mnie! Po drodze przyjemna okolica zmienia się w Mordor oraz HWDP EN - czyli po angielsku.

Wbrew pozorom, nie nałożyłem filtru na to zdjęcie.

Tuż pod kominami pachnie tak, jak od kredek świecowych, tylko intensywniej.

- Dzień dobry, pan może do nas?
- Nie do końca. Codziennie spaceruję w poszukiwaniu inspiracji dziennikarskich.
- A, jasne.
- Tak mnie zastanawia czym jest ta hałda.
- To odpady, składują je tutaj i przerabiają.
- Ale jakie odpady? Myślałem, że elektrociepłownia zamienia prąd w ciepłą wodę.
- No prawie. Oni tę wodę podgrzewają węglem.
- O proszę, czyli to jest popiół.
- Przerabiają go na pustaki. Ale powiedzmy szczerze, nie chciałbym w takich pustakach mieszkać.


Wracam pisać teksty do Trafficu. Wchodzę do łazienki i odkręcam ciepłą. Ciekawe kto przyjechał pierwszy, ja - autobusem, czy ta ciepła - rurami? Wyobrażam sobie nasz wyścig, choć wiem, że to nawrót New Age. Przepływ many w rurach.

Jutro ostatni wpis w tym tygodniu.

2 comments:

Mry said...

A gdzie jest jakakolwiek wzmianka o moim śladowym, acz docenianym udziale we wspomnianym w tekście przedsięwzięciu??
No dobra, to Twoje terytorium.
Ciekawe, czy ten komentarz się umieści, czy też nie (jak poprzedni-wyskoczył "jakiś błąd").

kapustka said...

Co tam blog, ta wzmianka pojawi się w samym tekście. W ostatniej części. (Zgodnie z zasadą 2-3-1 najbardziej zwracamy uwagę na to, co napisano na końcu zdania, akapitu, cyklu)