Friday, January 5, 2007

Mussaka

Pierwszy raz zjadłem ją w cafe brama. Bramę wspominam dobrze bo kojarzy mi się z dziwną, spontaniczną tradycją jaką ustanowiliśmy z Krzyśkiem. Miałem z nim zajęcia informatyki w środy po których chodziliśmy na dużą kawę latte i małe ciastka. Nikt nie wie dlaczego nazwaliśmy to czwartkową tradycją.

Tym razem byłem jednak z Magdą, którą skonsumowałem trochę później w ramach eksperymentalnego projektu "sex przyjaciele". Hipoteza postawiona w tym projekcie, że można sypiać ze sobą i być tylko przyjaciółmi została obalona. Z Magdą nie mam już kontaktu, zresztą z Krzyśkiem też. Całe to studiowanie na wydziale chemii to był taki dziwny czas po którym tak niewiele zostało.

Teraz zamawiam ją bardzo często. Mussaka w cafe brama była mdła ale położony blisko mojej pracy bar Sahara przyrządza ją znakomicie. Duża potrawa na małym talerzu. Całość wygląda jak WZ-tka z pomidorem i ostrą papryką zamist czubka bitej śmietany. Chwilę potem wgryzam się w roztopiony na makaronie ser pod którym ukrywa się mięso i zapiekane ziemniaki. Zanim uderzę o talerz przebiję się jeszcze przez soczystego bakłażana.

Od kiedy odkryłem Mussakę trudno jest mi zamówić coś innego. Czasem nazywam siebie w myślach "Pan Mussaka", szczególnie gdy po raz kolejny rozważam czy tym razem nie zamówić czegoś innego. Jednak nie jestem w stanie. Jeśli jej nie zamówię to ten dzień się nie uda.

No comments: